Dziękuję.
Szliśmy większość drogi w ciszy. Wreszcie byliśmy pod moim domem i Justin zaciągnął się powietrzem i spojrzał w moją stronę. Miał tak piękne, głębokie, brązowe jakby lekko orzechowe oczy. Można by było patrzeć się na nie w nieskończoność i.. Nie! Stop, wróćmy do tego, że spojrzał w moją stronę.
Zbliżył swoje usta do mojej twarzy i w ostatnim momencie skręcił i dał mi lekkiego buziaka w policzek. Na moją twarz wkradł się rumieniec, którego tam nie powinno być. Miękłam pod jego wzrokiem a nogi robiły mi się jak z waty. Ale co ja w ogóle wygaduje! Tak nie może być.
Uśmiechnęłam się lekko i powoli cofałam się w stronę domu, żeby jak najszybciej to zakończyć. Justin stał i obserwował każdy mój ruch. Gdy już miałam wchodzić, Justin ruszył w moją stronę i krzyknął:
- Czekaj Jen! - Obróciłam się w jego stronę a chłopak podał mi swój telefon. - Zapisz mi swój numer. - Powiedział i znów na jego twarzy widać było ten onieśmielający uśmiech. Drżącą ręką wystukałam kilku cyfrową kombinację i posłałam mu szczery uśmiech. Chłopak zszedł ze schodów i wychodząc z bramki pomachał mi na pożegnanie co odwzajmniłam tym samym i w skowronkach weszłam do domu. Boże, co się ze mną dzieje.
Przecież ja się nie zakochuje, jestem twardą bezuczuciową laską, jak już mu to wytłumaczyłam ' typem samotnika ' . Nie moge tak poprostu mięknąć przed jakimś kolesiem.
Ale mega przystojnym i seksownym kolesiem
Och zamknij się mózgu. Muszę się porządnie wyspać. Jutro ostatni dzień weekendu i do szkoły. Na szczęście tylko na zakończenie roku. Jeszcze jeden rok nauki przede mną, tylko matura. Przynajmniej ja przewiduję ostatni rok, ale pewnie moja mama uprze się na studia, czego nie chce. Mam swój dochód pieniędzy, nie potrzebuję jakiejś konkretnej pracy.
Wyszłam powolnym krokiem na górę, troche zmęczona po całym dniu. Zgarnęłam ręcznik i jakieś dresy i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody spływal po moim ciele i zmywał cały dzisiejszy dzień. Nie wiem sama co mam myśleć o moim zachowaniu przy Justinie, nie znam go zbyt dobrze a to była nasza pierwsza taka prawdziwa rozmowa, wcześniej to było wymienienie dwóch słów a teraz było to coś innego. A zarazem wydaje mi się, że choć za nami pierwsza rozmowa to mogę mu ufać. Odczuwam to gdzieś w środku, sama nie wiem dlaczego.
Wyszłam spod prysznica i wytarłam swoje ciało miękkim ręcznikiem i ubrałam moją ' piżame '. Luźne dresy i jakaś czarna koszulka z grafitti. Wzięłam swojego laptopa na kolana i odrazu weszłam na twittera, nie powiem jestem od niego uzależniona. Ale dzisiaj jakoś mi tak dzień zleciał i nie miałam czasu nawet go sprawdzić. Odpisałam na kilka nowych interakcji ale jedna szczególnie przyciągnęła moją uwagę. Była od Justina:
@badhutcherson : @jennotfair Dziękuję.
Napisał takie zwykłe jedno słowo, a motylki w moim brzuchu zaczęły wariować ze szczęścia. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech, który aż tak nigdy się nie pojawił na mojej twarzy.
A tak w ogóle to za co on mi podziękował? Napisał to dwadzieścia minut temu, czyli zaraz jak wyszliśmy ze Starbucks'a. Jak moglam nie zauważyć, że pisze coś na telefonie. Postanowiłam do niego odpisać.
@jennotfair : @badhutcherson Za co mi dziękujesz? x
Nie musiałam długo czekać a w interakcjach pojawiła się kolejna, i kolejna.
@badhutcherson : @jennotfair Za to, że wytrzymałaś ze mną cały ten czas. Haha
Moja mina troche zrzedła.. myślałam, ze to trochę coś bardziej konkretnego a on poprostu tak dla żartów to napisał, ale Jen! Ważne że w ogóle napisał. Jeszcze do kogoś takiego jak ja. Chłopcy raczej żadko.. to znaczy nigdy nie zwracali zbyt na mnie uwagi. I nagle przytrafił się Justin.
@jennotfair : @badhutcherson Nie ma za co , chętnie wytrzymam z tobą więcej czasu.
Napisałam i niepewnie kliknęłam ' Tweet ' . Nie chcę mu dawać żadnych nadziei bo ja nie jestem gotowa na związek i sama nie zamierzam się z nikim wiązać. Zresztą on napewno nie jest mną zainteresowany, wie że siedze sama i w ogóle jak to powiedział i pewnie się tylko nade mną lituje. Tak, tak jest napewno.
Odłożyłam laptopa z kolan na biórko i wskoczyłam pod kołdrę, zgasiłam lampkę na nakastliku przy łóżku. Nie mogłam w ogóle zasnąć, ciągle myślałam o Justinie.
'Jesteś inna niż wszyscy i to czyni Cię wyjątkową'
'Chciałbym z tobą jeszcze pobyć'
'Dziękuję'
' Te piękne, głębokie, brązowo-orzechowe oczy'
' Te pełne malinowe usta '
' Ten cały Justin '
I odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Rano, a wsumie to już nie tak rano bo około godziny jedenastej obudził mnie dźwięk mojego telefonu, a dokładniej przyszedł mi sms. Leniwym wzrokiem spojrzałam pierwszy raz do końca się obudzając. Lekkie promienie słoneczne wpadające przez moje okno na przeciwko łóżka oślepiły moje oczy, więc ponownie je zamknęłam. Sięgnęłam do półki obok łożka po telefon, i lekko otworzyłam oczy żeby spojrzeć na wiadomość.
Dostałam ją od nieznanego numeru więc trochę się zdziwiłam.
' To co dzisiaj też kawa w Starbucks'ie ? Czekam o 12. :) . Justin '
Uśmiech sam wkradł się na moją twarz i szybko zerwałam się z łóżka. Zerknęłam na zegarek i szybko pobiegłam do łazienki. Jezu mam zaledwie pół godziny na zebranie się i dojście do Starbucks. Śpieszyłam się jak tylko mogłam. Szybki prysznic, szybki podkład, lekka szminka i troche tuszu. Nie lubę się za bardzo malować, ale chciałam przykryć to co wyraźnie pokazywało, że właśnie wstałam. Ubrałam zwykły czarny top z jakimś nadrukiem, jeansowe krótkie spodenki i czarne zakolanówki. Uwielbiam zakolanówki! Odkąd zaczęłam kiedyś oglądać anime, a tam wiele postaci takie ma, nie mogę się od nich uwolnić! Zeszłam na dół, wzięłam portfel i pieniądze, wsunęłam na stopy czarne conversy, zawiązałam i wybiegłam z domu.
Cały czas myślałam o Justinie, o tym, że znów chciał się ze mną spotkac i wydaje mi się, że jednak nie jestem mu taka obojętna. Ale ja nie mogę go lubić. Poprostu nie mogę, nie mogę zacząć się w nim zakochiwać. Ja mam z nim spędzać czas aby wykonać zlecenie. Zdobyć jego zaufanie i zakończyć to wszystko. To moje zlecenie.
Weszłam do Starbucks'a. Rozejrzałam się. Nigdzie nie było Justina. Już miałam usiąść kiedy z tyłu ktoś uszczypnął mnie w bok, odwróciłam się a moim oczom ukazał się zabujczo przystojny, uśmiechnięty Justin.
Nie! Nie jest zabujczo przystojny. Jest poprostu sobą, i sobą który wcale mi się nie podoba.
- Hej. Odczytałaś sms, myślałem, że nie przyjdziesz. Nie odpisałaś ani nic..
- To dlatego, że przeczytałam i nawet zapomniałam odpisać tylko odrazu się zbierałam żeby tu przyjść.
- Rozumiem, to co pijesz? - spytał po czym złożył swoje zamówienie
- Justin nie będziesz mi stawiał. Potrafię sama sobie złożyć zamówienie i zapłacić. - Lekko się zaśmiałam, a Justin popatrzył na mnie z miną zbitego szczeniaczka - Jak zawsze, pierniczkowe late - Poddałam się. Był taki słodki jak na mnie patrzył.
Cały dzień przesiedzieliśmy w Starbucks'ie, potem przeszliśmy się kawałek po parku. Ciągle się śmialiśmy i wygłupialismy, a ja czułam jakbyśmy się znali od lat. Justin znów mnie odprowadził do domu, jak wczoraj. Czułam, że coraz bardziej go lubię i się do niego przekonuje co nie było moim nawet najmniejszym zamiarem. Nie moge się w nim zakochać nie teraz, wsumie to nigdy. Zlecenie. Które muszę wykonać. Po to te wszystkie cyrki, i wspólne wypady na kawę i spędzanie czasu, tylko po to. Nie po to żeby sprawić sobie kłopotu i się zakochać.
Z Justinem spotykałam się tak jeszcze kilka dni, nie wiem wsumie ile minęło. Przy nim czas płynął mi jakoś tak szybciej, przyjemniej. Mogłabym spędzać z nim każdą sekundę mojego dnia.
Szliśmy właśnie ze StarBucks i śmialiśmy się w niebogłosy. Po chwili Justin zatrzymał się i wyszedł przede mnie, spojrzał mi w oczy i szepnął
- Świetnie spędza mi się z tobą czas, Jennifer. Nie wiem dlaczego wcześniej nie zabardzo odzywaliśmy się do siebie, bardzo się cieszę, że spotkaliśmy się wtedy w Starze.
- Tak ja też się cieszę. Ej, Justin czy ty mnie w ogóle lubisz?
- Głupie pytanie. Ja cię naprawde bardzo lubię - powiedział i zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, bardziej niż to możliwe. W duchu okropnie się ucieszyłam. Wiem, że nie mogę się w nim zakochać, ale to nie moja wina. Coś mnie okropnie ciągnie do niego. Do jego oczu, do jego zapachu.. do wszystkiego.
Po chwili chłopak zbliżył swoją twarz do mojej i musnął lekko moje usta. Otworzyliśmy oczy a Justin wpatrywał się we mnie. Po chwili zbliżył się znów i pocałował mnie jeszcze raz, ale tym razem pogłębił pocałunek. Całowaliśmy się tak jeszcze przez kilka sekund po czym powiedział do mnie niesamowicie seksownym głosem :
- Cholernie mi się podobasz - mruknął i mnie przytulił. Nie całował, tak poprostu przytulił. Bardzo mocno i ciepło. Od serca. A ja czułam,że coraz bardziej mi się on podoba. Nie mogłam dopuścić do totalnego rozklejenia się.
Odprowadził mnie pod dom, gdzie pocałował mnie w policzek i odszedł w swoją stronę.
______________________________________________________________________________
Hey Kochani! Chciałam wam podziękować za więcej wyświetleń, komentarzy i wszystkiego co dla mnie robicie, okropnie mnie to motywuje do dalszego pisania dla was. + Takie info, rozdziały będą co tydzień, co z tego wychodzi, że w każdą środę. Prosze was zostawcie po sobie chociaż ' :) ' to będę przynajmniej widzieć, że poprostu czytacie. Ten wasz mały komentarz motywuje mnie do tego cholernie. Kocham xx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Świetny wygląd bloga,a treść jeszcze lepsza! Jest świetne i czekam na kolejny! xx
OdpowiedzUsuńBoże strasznie zainteresował mnie twój blog. Pięknie piszesz i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńBoski :))))
OdpowiedzUsuńZajebisty czekam na nn
OdpowiedzUsuńKocham. <3
OdpowiedzUsuńBoski ;>
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział :D <3
OdpowiedzUsuń